Serce mi biło, już dzisiaj miał zacząć się poród.
- Szóstka szczeniaków, a co jak coś się złego stanie, jak ja ich upilnuję!? - myślałam
Ray był przy mnie cały dzień jednak się nie urodziły, byłam zakłopotana.
Zaczęłam znowu mówić różne głupoty np. ,,Czemu się nie urodziły!? Co się teraz stanie!?"
- Kochanie, wiem, że jesteś zdenerwowana ale mogły się spóźnić o dzień lub kilka - powiedział Ray i się do mnie uśmiechnął
Następnego dnia po południu zaczęło się.
- Ray, poród się zaczyna - powiedziałam zrozpaczona ale głęboko oddychałam
- Yy... Nie wiem co mam robić, nigdy nie byłem przy porodzie! Może pójdę po wodę! - powiedział Ray
Pobiegł po wodę ale gdy wrócił było po wszystkim.
- A gdzie jest szóste dziecko? - zapytał Ray
- Za mną, jest najmniejszy - pokazałam mu dziecko
- Mam już nawet dla nich imiona - odparłam i zaczęłam wymieniać imiona dla wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz