Ostatnio śnił mi się ten sam koszmar, drzewo i niebieski ogień. Byłam przerażona.
Gdy obudziłam się kolejnego dnia postanowiłam pójść zobaczyć co jest nie tak z tym drzewem.
Kiedy wychodziłam z Burpy'm z jaskini stanął przede mną wielki czarny pegaz na którym siedzieli Shen, Charlotte, Lizzie i Swizz.
- Reno? - zapytałam
- No brawo! Gdzie się wybierasz? - powiedział jak zwykle nie miło mój brat.
Spojrzałam na Burpy'ego a on na mnie, nie wiedzieliśmy czy mu to powiedzieć czy nie.
,, Czy warto mu to mówić? " - zapytał mnie w myślach mój towarzysz
Pokiwałam głową po czym opowiedziałam rodzeństwu o moich koszmarach.
Pobiegliśmy szybko do lasu po czym Burpy pokazał nam to drzewo.
Ogień wciąż płonął wokół niego a ja byłam zdziwiona, ugasiliśmy go, ale po chwili znowu się zapalił.
Szybko przelecieliśmy nad ogniem na Renie i zobaczyliśmy wielką norę.
Bez wahania ja, Reno, Shen i Burpy weszliśmy do środka.
- Nie idziecie ? - powiedziałam do reszty
- Wolimy zostać tu - odpowiedzieli chórem Lizzie, Charlotte i Swizz
Wchodziliśmy coraz głębiej aż zrobiło się zupełnie ciemno, Reno
przemienił się znowu w wilka a Burpy się zapalił, było bardzo jasno.
- Wow - powiedziałam widząc norę, była cała pokryta diamentami i było widać, że żyją tu wilki.
- Znam to miejsce! - krzyknął Burpy
Nagle przyszedł do nas jakiś obcy wilk, patrzyliśmy na niego, było widać, że był wrogo nastawiony
- Co tu robicie? - zapytał
Spoglądaliśmy na siebie nie wiedząc co zrobić.
- M-m-my przepraszamy, że tu przyszliśmy, nie wiedzieliśmy, że ktoś tu mieszka - wymamrotał Shen
- Yyy... Jesteś na terenie watahy! - powiedziałam
- A co mnie to!? - odpowiedział wilk
Shen był tak wystraszony, że poleciał do wyjścia, dosłownie. Opanował latanie przez strach.
Nagle poczułam mróz, jakby była zima, pewnie dlatego, że Reno i ja
patrzyliśmy wrogo na wilka, okropnie mnie to wystraszyło. Nagle skoczył
na nas, byliśmy gotowi użyć naszych mocy aż nagle do jaskini wskoczył
tata.
Rzucił się na wilka, Reno nie czekając na sygnał wytworzył ciemność, nie wiem jak ale wybiegliśmy z jaskini.
Wytworzyłam pnącza dookoła nory żeby nikt tam nie wszedł ani nie wyszedł.
- A teraz ... Co tu się stało!? - zapytał
- Przepraszamy, chcieliśmy pójść na wyprawę - powiedzieliśmy wszyscy
- No dobrze, wybaczę wam i nic nie powiem Nalen - powiedział tata
- Nie powiesz czego? - nagle niespodziewanie przyszła tu mama
- Skąd się tu wzięłaś? - zawołaliśmy wszyscy razem z tatą
- Jak to skąd? Słychać wasze krzyki z daleka - powiedziała mama
Teraz oczywiście pokazali nam, że mamy iść do domu a mama i tata zostali i rozmawiali.
Nie wiedziałam co się stanie ale i tak sądziłam, że byłam odważna i to się liczy!
Następnego dnia mama i tata postanowili ze mną porozmawiać.
- Co się stało? - spytałam
- Kaysie, postanowiłam z tatą, że będziesz następcą gammy - powiedziała mama
Zrobiłam wielkie oczy, byłam szczęśliwa ale jednocześnie trochę smutna, szkoda mi było reszty i chciałam być przecież łowcą.
- Naprawdę!? - ucieszyłam się jednak
Uścisnęłam rodziców i przeprosiłam ich za wymknięcie się.
Jak zwykle wszystko się dobrze skończyło. :)
Ocena: 6
Komentarz Alfy: Muszę przyznać, że to opowiadanie mnie bardzo wciągnęło :) . Zero błędów ortograficznych. A przede wszystkim: Bardzo długie opowiadanie, a ja po prostu uwielbiam długie opowiadania :). Serdecznie Ci gratuluję, Kaysie!
Nagroda: Pierścień Merlegorii
Ilość: 62 linijki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz