Kilka dni później, Dark znów począł ze mną rozmawiać.
-Znasz werdykt?-spytałam.
-Tak.-powiedział.-Muszę...
Zaczęłam płakać. Dark miał odejść.
--Nie martw się! Będziemy siebie widywać dzień do nocy ale nie będę w mojej postaci. Bedę w postaci ducha. Zgodzili się, żebym był duchem. Są choć trochę wyrozumiali.-uśmiechnął się.
-Wyrozumiali?!-krzyknęłam z oburzeniem.
-Rosalie, zrozum. Myślisz, że mi łatwo się rozstawać?-powiedział ze smutkiem.-Wcale mi nie pomagasz.
-Ale jak mam ci pomóc?-trochę się uspokoiłam.
-Po prostu...Nie narzekaj.-stwierdził. Ten dzień spędziliśmy zupełnie sami.
-Kiedy musisz do nich iść?-zapytałam z niechęcią wracając do rozmowy.
-Dziś w nocy.-odpowiedział cicho. Znów zaczęłam płakać.
-Od razu mi się ukaż, proszę!-błagałam, choć nie potrzebnie. Wiedziałam, że to zrobi bez mojej prośby.
-Kochanie, wiem. Powiedz Belli. Ja już nie mam siły psychicznej.-poprosił.
-Jasne.-zgodziłam się.-Będę czekać na twoje nowe przyjście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz