Tropiłem Shaniarę. Nagle poczułem że coś nadepnęło mi na ogon. To była Shaniara.
-Czego tu Chcesz Sean!?-warknęła.
-A zabić ciebie.. A co!?-odwarknąłem i się na nią rzuciłem. Magia śmierci na nią nie działała.. Ciekawe.. Shaniara drapnęła mnie robiąc mi wielką ranę na ciele. Zjawiła się Rosalie.
-Co ty robisz?! To nasz nowy członek!-krzyknęła na Shaniarę.
-To Sean.. Rasowy zabójca i oszust.. Kiedyś udało mi się uciec, ale teraz on należy do naszej watahy!-krzyknęła
-Sean. Nie dotykaj naszej Bety.-powiedziała. BETY? BETY? BETY?! ona nawet na najmniejszego strażniczka nie zasługuje! Nic nie mówiąc Znów rzuciłem się na Shaniarę, ale nic nie mogłem jej zrobić. Na moim ciele ciągle nabywało Ran. Powoli opadałem z sił. Shaniara wreszcie przestała Atakować i zostawiła mnie samego. Nie mogłem się ruszyć. Zamknąłem oczy mając nadzieję na śmierć. Ale.. Nie! Shaniara wróciła.. Z jakimś Wilkiem który zaczął śpiewać i leczyć moje rany.
~Shaniara?Leon?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz