-Nie martw się. Rozumiem cię, bo osobiście chciałam być strażniczką.-powiedziałam do Kaysie.
-No tak, ale jak mam się sprzeciwić rodzicom?-jęknęła moja przyjaciółka.
-Przede wszystkim zastanów się, czy jest powód się im sprzeciwiać. Pomyśl tylko...Jesteś mądra, inteligentna, masz wiele dobrych cech. Czy jest sens sprzeciwiać się ich woli? To pewnego rodzaju...wyróżnienie z ich strony.-uśmiechnęłam się do niej. Kaysie zastanawiała się nad tym co powiedziałam.
-Hmmm.....-zamyśliła się.-Ty masz gorzej, bo nie masz wyboru. Nie masz rodzeństwa, więc musieli wybrać ciebie.
-Może się przejdziemy?-zaproponowałam.
-Pewnie.-odpowiedziała. Zmierzaliśmy do czerwonych wodospadów.
-Ciągle mi kołacze w głowie jedna myśl, której boję się powiedzieć.-wyjawiła po długim milczeniu.
-Możesz mi powiedzieć. Im więcej zdobędę informacji, tym będę mogła ci bardziej pomóc.-powiedziałam.
Patrzyłyśmy się na piękne wodospady.
-Cudnie tu, prawda?-spytała, próbując zmienić temat.
-Tak, ale nie zapominaj o czym rozmawiałyśmy.-gdy to powiedziałam łezka zakręciła się mojej towarzyszce w oku. Chciałam jej pomóc. Ale nie wiedziałam co ją tak bardzo trapi.
<Kaysie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz