Moi rodzice, rodzeństwo i cała reszta rodziny pozostali w innej watasze.
Nasze pożegnanie nie było zbyt czułe. Kochałem ich ale nigdy specjalnie
się nie dogadywaliśmy. Oni wciąż wpajali mi, że powinienem być
agresywny i nieufny. Bo właśnie taki powinien być wilk. No tylko, że ja
nie potrafiłem. Nie mogłem przecież tak od razu mieć wrogiego
nastawienia do kogoś kogo dopiero poznałem. Przecież wyskakiwanie na
obcego z kłami nie jest najlepszym pierwszym wrażeniem. W każdym bądź
razie rodzice ciągle powtarzali mi, że jestem ich największą porażką
wychowawczą. Dlatego w końcu postanowiłem odejść. I tak już nie
potrafiłem tam znaleźć sobie żadnego zajęcia. Jednak gdy odchodziłem
wiedziałem, że nie będę mógł długo wytrzymać w samotności. Po prostu
zanudził bym się na śmierć. Dlatego za cel postawiłem sobie odnalezienie
innej watahy. Chodziłem tak po różnych miejscach aż w końcu napotkałem
jakiegoś wilka. Konkretniej waderę o bialutkim futrze. Podszedłem do
niej powoli kładąc uszy po sobie i kuląc ogon. Nie chciałem aby wzięła
mnie za wroga.
- Cześć - powiedziałem uśmiechając się lekko
- Hej - uśmiechnęła się
Teraz nabrałem trochę odwagi, podniosłem uszy i uśmiechnąłem się trochę szerzej. Postanowiłem kontynuować rozmowę.
- Jak się nazywasz?
- Jestem Rosalie, a ty to kto?
- Nazywam się Kazan. Należysz do jakiejś watahy?
- Tak, do Watahy Błękitnej Zatoki.
- Super - uśmiechnąłem się szeroko. A mogła byś mnie zaprowadzić do alfy? Też chciał bym dołączyć.
~Rosalie? XD~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz