Powoli
otworzyłem oczy. Wstałem. Każda część ciała sprzeciwiała się mej woli.
Wszystko mnie bolało. Moment.. Co to wczoraj było? Ach, tak. Napad
innej watahy, na wilka samotnika! Tchórze! Jeszcze żeby atakować od
tyłu! Spojrzałem na kilka wilczych trupów, leżących na ziemi. Kruki już
do połowy je obżarły. Poza tym... miałem zejść z tej góry. Powoli i
ostrożnie to zrobiłem, lecz była zbyt stroma. Ześlizgnąłem się. U dołu
zobaczyłem kolejnego trupa. Ach, to ten który chciał mnie zrzucić, ale
pierwszy to zrobiłem. Zaśmiałem się ochryple i zobaczyłem waderę. Stała
wytrzeszczając oczy na mnie i na martwego koleżkę. Jej sierść się
jeżyła.
- Witam.-powiedziałem spokojnie. ~Rosalie?~ |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz