Gdy pewnego dnia odwiedziłam Błękitną Zatokę trochę mi się przysnęło nad brzegiem wody. Śnił mi się ten piękny basior, który występuje u mnie chyba w każdym śnie, który mi zawsze podpowiada w trudnych dla mnie sytuacjach.
-Pomyśl, o rzeczy najmniej dla Ciebie ważnej.-powiedział. O co mu chodziło? Poczułam jak unoszę się spokojnie. Matko! Zasnęłam na wodzie! Ocknęłam się z pół snu i zobaczyłam, że zaczynam tonąć. Pomyślałam o życiu. Kończy się tak szybko, przez najgłupszą głupotę. Myślałam, że zaraz zapadnę się pod wodę na śmierć. Nie zamierzałam ratować tego życia. Nie wiedziałam czy jest jeszcze sens. Pewnie zachoruję po tym wypadku i będę się tylko męczyć. Nie wiedziałam co robić. Zaczynałam się dusić. Poczułam lekki ucisk w brzuchu i po chwili byłam znów na lądzie. Nagle otworzyłam oczy. Koło mnie ni stąd ni zowąd, stał piękny basior, który po sekundach dwóch zamienił się w cień.
-Czy... Czy to ty... mnie uratowałeś?-spytałam z niedowierzaniem.
-Możliwe. Jednakże spełniłaś cały Quest Alfy a ja ukazałem się Tobie po raz ostatni.-rzekł.
-Nie odchodź!-prosiłam.
-Nie powiedziałem, że odejdę. Powiedziałem, że nigdy Ci się już nie ukażę.-powtórzył.
-Nie rozumiem.-O co mu chodziło?
-Nigdy od Ciebie nie odejdę, dlatego nie zobaczysz mnie już drugi raz bo pierwszy nigdy się nie skończy.-miał aksamitny głos. Już rozumiałam. Ale.... To chyba był boski wilk skoro przemawiał w moich snach.
-Czy ty czasem nie jesteś boskim wilkiem?-spytałam z wahaniem w głosie.
-Owszem, byłem. Lecz teraz już nie. O ile przyjmiesz mnie do swojej watahy.-uśmiechnął się.
-Ależ oczywiście!-krzyknęłam szczęśliwa.
~Dark?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz